Jestem mistrzem
przeoczania komentarzy, mimo wszelkich starań, jeśli nie odpiszę
od razu, zdarza mi się odpisać po 3 tygodniach...
Bardzo przepraszam Studentkę Zarządzania, która swój komentarz zostawiła właśnie
dawno temu i pozostał bez odpowiedzi... Na pewno uznałaś mnie za
wrednego mruka. :D Postaram się odpowiedzieć dzisiaj najlepiej jak
potrafię, mam nadzieję, że zobaczysz ten post. ;)
Studentka napisała tak:
Od 3 lat jestem
"włosomaniczką" (o matko, znów ten nagminnie używany na
blogosferze zwrot!), dbam o swoje włosy jak należy i staram się
zapewnić im odpowiednią pielęgnację. Jeśli chodzi o ich stan to
różnica jest diametralna - włosy stały się miękkie, nie są
zniszczone tak jak dawniej, lśnią i błyszczą :)
Jest jednak pewien
problem (poza wypadaniem) z którym nie mogę sobie poradzić:
OBJĘTOŚĆ, a raczej jej brak. Przypuszczam, że w dużej mierze
jest to spowodowane tym, że włosy im dłuższe tym cięższe, moje
dodatkowo nie są pocieniowane, ponieważ nie przepadam za tego typu
obcięciem :)
Jak mogę nadać im
objętości? Wiem, że odpowiednie suszenie nieźle działa, ale
teraz zrobiłam sobie przerwę. Wiem też, że szampony do tego
przeznaczone mogą pomóc, chociaż wątpię w to jeśli po każdym
myciu nakładam maskę lub odżywkę (spokojnie, nie na skórę
głowy- nie obciążam)
Zdjęcia moich włosów
znajdziesz na moim blogu www.studentkazarzadzania.blogspot.com
Zajrzałam... i
zdębiałam. Przecież te włosy piękne są! :) Takie jakie są, są
piękne: zdrowe, miękkie, lśniące, wcale nie jest ich mało. Ale
są też cienkie, co znam doskonale. Mam pewną wprawę w
obsłudze cienkich włosów, w końcu takie właśnie posiadam od
niemal 30 lat. ;)
Pierwszym z polecanych
przeze mnie sposobów jest maseczka z glinką
i ziołami, którą pokazywałam Wam w poście o wypadaniu włosów. Jeśli nasza bohaterka użyje ziół jak Amla czy Kalpi
tone, dodatkowo przyciemni sobie włosy po lecie, na czym jej zależy.
Zarówno glinka jak i zioła ograniczają produkcję sebum i tonizują skórę głowy, a dodatkowo usztywniają włosy, pozwalając ładnie
odbić je od nasady bez stylizacji na ciepło.
Podobnie zadziałać mogą
płukanki ziołowe. Usztywniają
i lekko unoszą włosy: szałwiowa, z żywokostu, z zielonej herbaty,
z kory dębu (dodatkowo przyciemnia pasma) i zapewne inne, których
nie miałam jeszcze przyjemności wypróbować.
Drugi „sposób” to
właściwie jeden konkretny kosmetyk. Proteinowy
szampon Himalaya do włosów suchych, do zakupienia w
wielu sklepach, jak i na doz.pl. U mnie całkiem nieźle działał na
objętość włosów, poza tym ma bardzo przyjemny skład pod kątem
skóry głowy, może nawet wspomóc wzrost włosów.
Trzecia metoda jest chyba
wszystkim znana: fale. Uzyskane
czy to za pomocą koczka ślimaka,
czy warkocza francuskiego (który
sam w sobie też może dodać fryzurze objętości, bo ładnie unosi
włosy). Nawet jeśli fale nie przetrwają długo, włosy przez kilka
godzin nie będą „przyklejone” do skóry głowy, a to już coś.
Kolejny sposób to
suchy szampon nałożony na włosy po myciu. Niezależnie,
czy będzie to Batiste
z butelki, zasypka dla niemowląt, glinka, skrobia połączona z
kakao czy indyjskie zioła, fryzura będzie
usztywniona i dłużej świeża. Pamiętajmy jedynie, aby nie używać
„chemicznego” szamponu co mycie, u wielu osób bowiem skończyło
się to podrażnieniem skalpu, łupieżem czy nawet wypadaniem
włosów. Zioła czy glinkę z kolei trzeba naprawdę, naprawdę, ale
to naprawdę dobrze wyczesać, inaczej każde dotknięcie skóry
głowy skończy się okropnymi, brudnymi paznokciami. ;)
I wreszcie – suszarka.
Jeśli używamy jej z głową, nie będzie naszym wrogiem. Moja
sprawdzona metoda na pewne utrwalenie fryzury to spryskanie
jej mocnym lakierem (najlepszy będzie taki w atomizerze, jak żel w
sprayu Hegron) u nasady pasmo po paśmie i wysuszenie każdej takiej
partii włosów po kolei. Daje efekty porównywalne z
tapirowaniem, bez niszczenia struktury włosa. Znów nie jest to
metoda do codziennego wykorzystywania, ponieważ takie kosmetyki
zawierają zwykle wysuszający alkohol. Ale na wielkie wyjścia nada
się w sam raz. Jak Zocha podrośnie, mogę Wam pokazać taką metodę
na jej głowie, na razie brakuje mi modelki. ;)
Na co dzień również
chwalę sobie szczotkę z włosia dzika,
która dodaje fryzurze objętości, przy okazji wygładza łuski
włosowe i pięknie masuje skórę głowy przy czesaniu, choć niestety
nie nada się dla dziewczyn kręconowłosych i „falowanych”.
A Wy jakie znacie metody
na dodanie włosom objętości? Podzielcie się nimi koniecznie! :)
Zajrzałam :D włosy bardzo podobne do moich, i długość, i kolor, i chyba nawet stan :D To, że długość odbiera objętości... hmm jeszcze w gimnazjum miałam włosy dłuższe niż teraz, za tyłek a od tego czasu już nie podrosłam :D były piękne i grube i się popsuły. Teraz są cienkie, rosną strasznie wolno no i wypadają. Czy kiedykolwiek wrócę do stanu poprzedniego?
OdpowiedzUsuńTo zależy, co jest przyczyną przerzedzenia się włosów. Jeśli "tylko" uszkodzenia mechaniczne i kiepsa dieta, to na pewno. Gorzej, jeśli przyczyny leżą w stanie zdrowia, nierównowadze hormonalnej, przyjmowanych lekach. Wtedy będzie trudno, ale też nie niemożliwie. :)
OdpowiedzUsuńNa swoim przykładzie powiem, że mimo, że znów borykam się z wypadaniem, mam najgęstsze włosy w życiu.
Boziu jakbym miala tak cudne wlosy jak Studentka to bym na brak objetosci nie narzekala ;)
OdpowiedzUsuńU mnie bardzo objetosci dodaje maska lub odzywka z dodatkiem blotka z morza martwego (takie z rossmana), poza tym jak pisalas- ziola indyjskie. Martusia z kuferka ostatnio polecala rokitnikowy szampon+balsam NS, zapowiada sie ciekawie i chetnie go tez wyp[robuje przy najblizszej okazji.
Mi objetosci dodaje tez wcierka z kozieradki, ale "wyjsciowa do ludzi" to ona raczej nie jest ;). Podobnie jak mycie wlosow mydlem aleppo- wprawdzie pieknie odbija przy nasadzie ale na dlugosci wygladaja wlosy delikatnie mowiac paskudnie ;)
Zdecydowanie dla cienkich wlosow odradzam bubel jakim jest puder dodajacy objetosci chyba taft, koszmarnie skleja, matuje
Osobiscie zamierzam jeszcze wyprobowac plukanek z mydlnicy o ktorej slyszalam ze ladnie dodaje objetosci :)
a z ciekawosci, Studentko Zarzadzania , ile masz cm w kucyku? naprawde nie wygladaja na cienkie ;)
Błotka z MM jeszcze nie używałam, ale wierzę, że działa. :) Mycie aleppo dodaje objętości, jeśli wybrać upierdliwy wariant mycia (z zabezpieczaniem długości odżywką i myciem szamponem po spłukaniu mydła), na razie moje osobiste testy trwają, więc nie pisałam o tym w poście.
OdpowiedzUsuńZ serii rokitnikowej miałam odlewkę maski i nie byłam z niej zadowolona, mam też szampon przeciwłupieżowy "zwykły" NS i również miłości tutaj nie ma, więc chyba na ten zestaw się nie skuszę. Martusi włosy lubią inne kosmetyki niż moje.
Studentki włosy są długie, ale przy skórze głowy widać nadmierne wygładzenie, zwane przyklapem ;)
A mozesz dokladnie napisac jak myjesz tym aleppo?
OdpowiedzUsuńMydlo+ odzywka na dlugosc, potem szampon i znow odzywka? czy juz po szamponie nie?
O widzisz, a ja mam szampon NS objetosc i rownowaga , ale nie rokitnikowy i w sumie to faktycznie troche objetosci nadaje (na jakies pol dnia)
Poza tym uwazam ze dlugoterminowo dzialaja na objetosc wszystkie wcierki czy olejeki, cokolwiek co powoduje wzrost baby hairow. Ja sobie jakis czas temu baby hairy przy linii wlosow obcielam maszynka, teraz odrastajace stercza w gore i unosza mi wlosy wkolo twarzy- to tez jakis sposob na przyklap ;)
Na włosach zwykle jest olej, na skalpie ostatnio rzadziej. Zwilżam dokładnie włosy i nakładam odżywkę na długość, jakąkolwiek. Kostką aleppo masuję skórę głowy aż do wytworzenia piany. Rozdzielam włosy, żeby wszędzie dotarła. Czekam chwilę, czasami nawet dłuższą, wtedy spinam włosy w kok i robię co mam do zrobienia. :) Potem spłukuję mydło, myję włosy szamponem, koniec. Czasami jeszcze dodam jakąś odżywkę po myciu, ale zwykle nie ma takiej potrzeby.
OdpowiedzUsuńObjętość jest, niestety, taka jak zawsze u mnie po oliwie - czyli lekko sucha i fruwająca. Za to skóra głowy naprawdę lubi to mydełko.
o a u mnie na dlugosci tlusto:) ale na skalp faktycznie fajnie dziala
OdpowiedzUsuńa co do objetosci to przypomniealo mnie sie jeszcze ze u niektorych fajnie dziala peeling cukrowy, wiem ze Ty nie jestes jego fanka, ja o nim ciagle zapominam i w sumie to moze z 2 razy go zrobilam ;)
Od jakiegoś czasu jem dobrze :D może nie aż tak bardzo zdrowo, ale są i warzywa i owoce i woda i fast foodów brak :D Wyniki mam dobre, leków nie przyjmuję, z hormonami też jest raczej ok... Więc ja nie wiem :D Będę się ratować suplementami :D
OdpowiedzUsuńI koniecznie masaż, masaż, masaż, najlepiej razem z olejkiem albo wcierką - codziennie.
OdpowiedzUsuńIdealne rady :) Ostatnio zachwyciła mnie konkretnie zielona glinka kambryjska. U Blondregeneracji czytałam, że można wcierać glinkę w suchą skórę głowy i wyczesywać podobnie jak suchy szampon czy mąkę ziemniaczaną. Mam zamiar spróbować, ale w wolny dzień, bo obawiam się zielonkawego koloru u nasady. I w dalszym ciągu boję się użyć Casii :D
OdpowiedzUsuńa moze w takim razie biala glinka jesli boisz sie koloru :)
OdpowiedzUsuńA co do cassi to sie nie wypowiadam ale ostatnio wrzucajac na wlosy henne dodalam do mieszanki miod (odzywczo) i ta cala kalpi ktora niby przyciemnia- ale efekt jasniejszy niz zazwyczaj wyszedli zastanawiam sie czy to nie wlasnie za sprawa miodu
z tego co kojarzę, to u Marty biała jest za słaba ;)
OdpowiedzUsuńTo ostatnie zdanie sobie zapamiętam i będę powtarzać jako pocieszenie ;)
OdpowiedzUsuńGlinkę kiedyś wypróbowałam, faktycznie dodawała objętości :) fale i loki się na moich włosach niestety długo nie trzymają :( w ramach "odklejania" ich od skóry głowy nawijam górne pasma włosów na jeden gruby wałek i przypinam wsuwkami tuż po umyciu, kiedy po wysuszeniu suszarką są jeszcze ciepłe. Zwykle pół godziny (np. rano) wystarczy mi, żeby uzyskać fajny efekt, ale kiedy mam czas, chodzę sobie z tym wałkiem trochę dłużej ;) niezłym wyjściem wydają mi się też grube termoloki - na moje półdługie włosy wystarczy mi pięć sztuk (nie muszę kręcić całych włosów), a efekty są całkiem przyjemne dla oka :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbowałabym kiedyś termoloki. :)
OdpowiedzUsuńU mnie nawet zielona jest za słaba. :) Działa za to ghassoul. Ma beżowy kolor, więc jest nie najgorzej pod kątem widoczności na skórze głowy. Najskuteczniejszy był proszek z ziółek indyjskich, ale zawsze kończył się żałobą za paznokciami.
OdpowiedzUsuńDlaczego się boisz? Możesz ją położyć tylko na włosy u nasady. :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam zielonej glinki, ale to nie było to. Objętości nie doświadczyłam, za to swędzenie jak najbardziej było obecne. Za to bardzo mi służył szampon z dodatkiem zielonej glinki. W roli suchego szamponu najlepiej (choć tez nie idealnie) sprawdzały się zioła indyjskie, a z glinek ghassoul. Mimo wszystko wolę włosy po prostu umyć. ;)
Do tego morze cierpliwości, kilka kosmetyków, i będzie GIT.
OdpowiedzUsuńrada: pomaluj paznokcie na czarno, nie bedzie sie wyrozniac ;)
OdpowiedzUsuńHehe, toś mnie rozgryzła! :D
OdpowiedzUsuńW akcie desperacji przy przyzwyczajaniu skóry głowy do rzadszego mycia może się skuszę, na razie zbyt się boję, że takie przetrzymywanie włosów skończy się podrażnieniem i nasilonym wypadaniem. Więc myję codziennie.
Wedlug mnie ów pani ma bardzo ladne wlosy: )
OdpowiedzUsuń"owa" pani, "ów" może być pan :)
OdpowiedzUsuńTeż mam cienkie włosy i walczę o objętość już od dawna. Współczuję wszysztkim, którzy też borykają się z tym problemem :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://czarnulahc.blogspot.com/
1. oj tak, dzika szczotka dla pokręconych jest zła :D w ostateczności może skończyć w psim futrze
OdpowiedzUsuń2. cienkie włosy mam, tak bardzo o nie dbam... jednak ich nienawidzę
3. Piątka dla bohaterki posta/komentarza
4. Ide pochlipać w kącie bo sobie przypomniałam o mojej włosowej miernocie
Dodałabym jeszcze spanie w wysokim kucyku i od siebie polecam wypróbowanie pudru got2be :)
OdpowiedzUsuńja wlasnie ten puder odradzalam, objetosc moze i jest ale tez sklejenie i mat ;)
OdpowiedzUsuńJak ktoś ma odporną skórę głowy, to może wypróbować, oczywiście (ja się boję). :)
OdpowiedzUsuńMoje włosy to nie psie futro, Młoda Damo As. :)
OdpowiedzUsuńJa też tego wszystkiego nie robię, najczęściej po prostu myję je, związuję w kucyk i tyle.
Nie chlip, tylko przyłącz się do Eterowej akcji.
Oj napisalam, że w ostateczności :D a że od ostateczności Ty ją wybawiłas to chwała Ci :D
OdpowiedzUsuńTy wiesz jak ja sie rozchlipalam jak pewnego dnia na szczotce zobaczylam wlosy mojej 5-letniej corki i moje??? No bez kitu ale jej pojedynczy wlos ma grubosc tak z 4-5 moich...tez przybijam piatke, jednak wcale nie radosnie, raczej jednoczac sie w bolu :(
OdpowiedzUsuńU mnie zdecydowanie najlepiej dziala slimak na noc ;) Musze Siostrze podpowiedziec patent z suszarka :)
OdpowiedzUsuńU mnie na noc tylko warkocz, inne fryzury przeszkadzają/ciągną/gniotą. Rano i tak myję, a włosy jeszcze dość krótkie i po ślimaku częściej są śmieszne niż ładne. Ale hoduję!
OdpowiedzUsuńMoże się siostrze patent z suszarka przyda. :)
Lubię kosmetyki Himalya Herbals także skusze się na ten szampon :)
OdpowiedzUsuńRacja: ) przepraszam za błąd :)
OdpowiedzUsuńPolecam. :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się nie obraziłaś. :)
OdpowiedzUsuńSą gorsze tragedie ;)
OdpowiedzUsuńU mnie najlepiej spisują się własnie zioła no i suchy szampon niedługo po wyschnięciu czystych włosów... :)
OdpowiedzUsuńNie masz już przetłuszczających się włosów, Michasiu, nie są też cienkie. :)
OdpowiedzUsuńU mnie wręcz w odwrotną stronę jest - włosy są gęste i grube, ale... okropnie się puszą. :D
OdpowiedzUsuńDostałam szczotkę z dzika na urodziny i nie korzystam z niej, bo moje lekko kręcone włosy nie są zadowolone ni trochę. ;)
Zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńU mnie szczotka i dobre oczyszczenie włosów = uniesienie włosów u nasady:)
OdpowiedzUsuńMi tam nie przeszkadza objętość moich włosów ;)
OdpowiedzUsuńMoja droga strasznie zaciekawiła mnie ta metoda z lakierem i suszeniem. Używasz do tego suszarki z cipłym nawiewem? Włosy że tak powiem się nie palą ? :D Choć obstawiam że chodzi Ci o zimny nawiew.
OdpowiedzUsuńPs. Moje włosy to już w ogóle jest total przyklap. :D
Od eazu pomyslalam o takim olejku ze slimakiem o ktorym kiedys z Dorota dyskutowalysmi- "nie wiedzialam ze on tez objetosci dodaje"- dopiero potem dorarlo ze to nie o takiego slimaka chodzi
OdpowiedzUsuńCiepły nawiew, ale dosłownie na 2-3 sekundy. Włosy musza być suche, a lakier mocny i w niewielkiej ilości. :)
OdpowiedzUsuńU mnie to nie wystarczy. :)
OdpowiedzUsuńNa co dzień mi tez nie przeszkadza, ale jak jeszcze urosną to na pewno będę chciała czasem zarzucić grzywą. ;)
OdpowiedzUsuńW sumie już nie :)
OdpowiedzUsuńCienkie są, nie ma co się oszukiwać...
Chciałabym mieć takie "cienkie". :D
OdpowiedzUsuńA gdzie można zadawać Ci pytania? Bo ja mam setki! A kilka bardzo pilnych!
OdpowiedzUsuńSetki? Wow! :D
OdpowiedzUsuńNajłatwiej na maila: fightthedull@gmail.com. :)
Wiesz co tak mi szkoda całego opakowania, że chyba spróbują początkowo nałożyć na włosy od nasady, jak glinkę :) Obawiam się tak naprawdę dwóch rzeczy: zmiany odcienia włosów i niekorzystnego wyglądu oraz przesuszenia grzywki, która jest wysokoporowata i bardo wrażliwa (z tego względu nie mogę zbyt często stosować glinki kambryjskiej). Muszę się zdecydować na zioła indyjskie, tylko przed tym dokładnie przeczytać o ich właściwościach przyciemniających - chcę tego uniknąć.
OdpowiedzUsuńJest za słaba, dokładnie :)
OdpowiedzUsuńMiód ma właściwości rozjaśniające, ale ciekawe jest, że różnica była po pierwszym zastosowaniu, bo zazwyczaj trzeba więcej czasu :) Mogło jeszcze nastąpić lekkie podsuszenie włosów, suche = jaśniejsze :) A im lepiej nawilżone tym ciemniejsze.
Dokładnie, mamy inną porowatość :) Ale chyba co do glinek jesteśmy jak na razie najbardziej zgodne w takim sensie, że jaka glinka by nie była, to warto wypróbować ją na cienkie włosy, tak? :)
OdpowiedzUsuńDoroto nigdy nie pomyślałam, że jesteś "wrednym mrukiem" jak się nazwałaś. Miałam problem z dodawaniem komentarzy- zapomniałam hasła i w ogóle (jestem gapa i tyle w tym temacie, nieistotne).
OdpowiedzUsuńDziękuję za profesjonalne podejście do sprawy, na pewno w tym roku wypróbuję kilka Twoich sposobów (może nawet stworzę wpis o tym jak Twoje metody się u mnie sprawdzają).
W 2015 roku obiecałam sobie, że posty będą pojawiały się częściej, więcej czasu poświęcę na prowadzenie bloga. Nadrabiam również zaległości w komentarzach :)
Bardzo chętnie przeczytam u Ciebie o wszystkich, nie tylko moich, metodach na dodanie objętości. I po raz kolejny podpisuję się pod tym, co powiedziałam - Twoje włosy są piękne. :)
OdpowiedzUsuńmi pomogło:
OdpowiedzUsuń- zmiana fryzury i profesjonalne cięcie
- zmiana koloru (nie jest on jednolity, przez co optycznie wydaje się, że jest ich więcej)
- zmiana kosmetyków. Aktualnie stosuje Wax Pilomax zestaw Daily i widzę ogromną róznicę.
- może to dziwne , ale zmieniłam ustawienia suszarki z gorącego powietrza na zimne
- od czasu do czasu zmieniam uczesanie włosów aby się nie przyzwyczajały i pięknie odbijały od skóry głowy.